środa, 23 września 2015

Rozdział 1

Biegłam przez zamglony Londyn. Uwielbiałam taką pogodę. Słuchając piosenki Taylor Swift- "Wildest Dreams" biegłam przez mały park. Rozjaśniało się. Była godzina 5.15 tak dobrze myślicie jestem jakaś nie normalna, ale lubię biegać tak wcześnie nie ma dużo ludzi, którzy śpieszą się do pracy bo zaspali, lub ciągle trąbiących samochodów na drogach. Tylko cisza. Nie było na tyle jasno żebym wszystko widziała. Biegnąc przed siebie zatracona w swojej ulubionej piosence, wpadłam na kogoś. Był męskiej postury stąd wnioskuje. że był to chłopak. Miał na sobie zwykłe dresy trochę przepocone. Blondyn wnioskowałam przez jego mało wystające włosy.
-Przepraszam -powiedziałam speszona i kucnęłam by podnieść słuchawki które upadły mi podczas zderzenia. W tym czasie zrobił to obcy. Jego ręka była na mojej i wtedy podniosłam głowę. Kogoś mi przypominał, ale nie mogłam w tej chwili skojarzyć kto to jest. Jak oparzona wyrwałam moją rękę z pod jego ręki i wzięłam słuchawki mówiąc:
-Przepraszam jeszcze raz! -Trochę przesadzam z tym przepraszaniem, ale taka już jestem wrażliwa i nadopiekuńcza. Odwracając się w stronę chłopaka zobaczyłam, że nie ruszył się z miejsca i cały czas się na mnie patrzył.
-Co za zbok! -powiedziałam uśmiechając się do siebie i biegnąc dalej. Nie zawsze chłopcy oglądają się za mną. No cóż wyjątek!. Gdy wróciłam do domu wzięłam prysznic, przebrałam się, spakowałam się i wychodząc z domu do szkoły nie przestawałam myśleć o tym tajemniczym chłopaku.
-Skąd ja go znam? -monologowałam. Lecz z moich przemyśleń wyrwała mnie moja przyjaciółka Emma.
-Hej! -powiedziała.
-Hej! Wiesz nie chce być nie miła, ale cała szkoła śmieje się z ciebie i z tych twoich "kocich uszek" -powiedziałam robiąc cudzysłów a potem ją przytulając na powitanie.
-Oj nie przesadzaj! -powiedziała roześmiana wchodząc do windy. Mieszkaliśmy w bloku a Em bo tak mówię na Emmę miała mieszkanie obok mojego. To się nazywa szczęście. Prawdziwe przyjaciółki.
-Co tam? -Przerwałam tę nie zręczną ciszę między nami.
-No a więc Justin gra koncert jakieś 10 km od nas i bardzo chciałabym abyś poszłam tam razem ze mną i Claudią! -powiedziała piskliwym głosem.
-No nie wiem- mówiłam wiercąc dziurę w podłodze.
-Przecież wiesz że mnie on nie kręci -dokończyłam.
-No ale Kat! - powiedziała zachęcająco wyjmując trzy bilety z torby.
-Ja już mam bilety spójrz!- pokazała palcem na bilety. Mieliśmy miejsca w pierwszym rzędzie.
-Super! -powiedziałam ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Wcale nie cieszyłam się na ten koncert przecież te dwie godziny mogłam spędzić z jakąś dobrą książką lub filmem trzymając w rękach gorącą czekoladę, ale nie! Moje przyjaciółki które są ogromnymi fankami Justina muszą mi fundować koncert! Po prostu żyć nie umierać.
*Następnego dnia*
Gdy wstałam rano poszłam do łazienki przebrałam się w dresy i wyszłam biegać. Była godzina 5.30. Może dziś nie wpadnę na jakąś osobę jak dzień temu? Zamyśliłam się i co i znów niezdarna Katie musiała wpaść na jakiegoś mężczyznę tego samego co wczoraj.
-Znowu wpadamy na siebie -powiedział pokazując swoje białe zęby.
-Niestety -powiedziałam rumieniąc się.
-To może dasz się zaprosić na jakąś kawkę? -zapytał.
-Czemu nie? -odpowiedziałam i już dalej biegliśmy dalej. Była to pierwsza osoba płci przeciwnej z którą się tak bardzo uśmiałam. Poznałam tyle jego prywatnego życia że głowa mała natomiast gdy pytał o mnie... Nie lubiłam opowiadać o sobie... Ale coś tam zawsze powiedziałam.
-A teraz powiedz dlaczego nie krzyczysz jak inne? Dlaczego nie chcesz ze mną zdjęcia? -powiedział mieszając łyżeczką w kubku.
-Słucham? -zapytałam widząc jak ściąga kaptur z głowy dopiero go poznałam...
-No a teraz? Tak leć założyć konto na twitterze idź mnie sprzedaj gazetą na co czekasz?! -zapytał a we mnie aż się gotowało.
-Posłuchaj nie wiem dlaczego mnie tu zaprosiłeś ale jeśli myślisz, że teraz będę zakładała twittera, blogi i duperele tylko dlatego,że poznałam Justina Bieber'a i,że zabrał mnie na kawę to się grubo mylisz. Nie jestem twoją fanką i nigdy nią nie będę. Co ty sobie w ogóle myślisz? Że co? -wydarłam się na niego w kawiarni było pusto więc mogłam drzeć się ile chce.
-Wiesz nie była moją fanką to nie pobiegłabyś drugi raz tą samą ścieżką i uganiała się za kim innym a nie za mną -powiedział kpiącym głosem. O co mu chodzi zgrywa takiego dobrego a potem? A potem się drze na mnie a ja przecież mu nic nie zrobiłam.
-Serio? Będę robić to co będę chciała i uganiać się za kim będę chciała a i jeszcze jedno - powiedziałam i zdzieliłam go z liścia. Co on sobie myśli gwiazda światowej sławy i może robić co mu się chce? No to jest w błędzie. Boże jaki on.... - Nie mogłam dokończyć bo ktoś mi przerwał...
***************************************************
Hej!
Z tej strony Kasia możecie mnie kojarzyć z aska @ArianaShopiaGrande lub wcześniejszego bloga który był nie wypałem ale cóż... Przepraszam was że taki krótki ale piszcie opinie bo chce wiedzieć czy w ogóle jest sens pisania bloga.
                     
                                       2 Komentarze = Kolejny rozdział 
Do zobaczenia :* 

3 komentarze:

  1. Ojejciu!!!Sam początek a tak się już wciągnęłam!Po prostu świetnie piszesz.♥I jeszcze ten szablon!♥Dawaj następny kobieto!!!Jeśli chcesz możesz wpaść do mnie ;)
    http://the-perfect-crime-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!!! Czekam na kolejny rozdział!! ;) Mam nadzieję że się szybko nie rozmyślisz i nawet dla 2 osób będziesz pisać bo opowiadanie zapowiada się genialnie. Powodzenia pozdrawiam cieplutko!!! ;**8

    OdpowiedzUsuń
  3. O jejku ! Cudne! Idę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń